TSUE: Niemcy mogą, a Polacy wręcz przeciwnie!

„Przegląd orzecznictwa TSUE”, czyli jak sędziowie polscy powołani przez Prezydenta RP na wniosek KRS po 2018 r. w ocenie Trybunału Sprawiedliwości UE nie są bezstronni i niezawiśli, a zatem nie są „sądem” europejskim, podczas gdy sędziowie niemieccy powoływani i uzależnieni od Ministra Sprawiedliwości wręcz przeciwnie. 

Skoro w mediach i w obozie rządowym trwa zachwyt nad orzeczeniem TSUE, który uznał, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN (orzekająca przecież o ważności wyborów) nie jest „bezstronna i niezawisła” i w ogóle „sądem” nie jest, warto przybliżyć jak Trybunał orzekał w przypadku niemieckich sędziów. Mowa tu o wyroku TSUE z dnia 9 lipca 2020 r., sygn. C-272/19. 

Pomijając stan faktyczny, który nie jest tutaj kluczowy, TSUE rozpoznawał zagadnienie bezstronności i niezawisłości sędziów kraju związkowego Hesja w RFN. Zgodnie z art. 127 ust. 3 Konstytucji tego kraju związkowego: 

„Decyzja o tymczasowym zatrudnieniu i dożywotnim mianowaniu jest podejmowana wspólnie przez ministra sprawiedliwości i komisję ds. wyboru sędziów”. 

W myśl par. 2b ustawy kraju związkowego Hesja o statusie sędziów: 

„Ocena zdolności do pełnienia urzędu, kompetencji i pracy sędziów podlega wytycznym ministerstwa sprawiedliwości”.

Zgodnie z par. 3 ww. ustawy: „Sędziowie są mianowani przez ministra sprawiedliwości”. 

Żeby było ciekawiej, sam Sąd pytający TSUE miał wątpliwości, czy jest on bezstronny i niezawisły, bowiem:

1) sędzia jest powoływany przez władzę wykonawczą, tj. Ministra, a także przez niego awansowany,

2) ocena sędziów jest regulowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości zgodnie z tymi samymi przepisami, które mają zastosowanie do urzędników,

3) dane osobowe i informacje służbowe dotyczące sędziów są administrowane przez to ministerstwo, które ma wobec tego dostęp do tych danych

4) w celu zaspokojenia tymczasowego zapotrzebowania kadrowego urzędnicy mogą być powoływani jako sędziowie tymczasowi,

5) wspomniane ministerstwo określa organizację zewnętrzną i wewnętrzną sądów, wyznacza przydział personelu, środków komunikacji i sprzętu komputerowego sądów oraz decyduje również o wyjazdach służbowych sędziów za granicę. 

Sprawa wydaje się oczywista. Uzależnienie polityczne niemieckiego sędziego jest rażące. W tym czasie w Polsce o powołaniu sędziego decyduje Prezydent RP na wniosek KRS składającej się w większości z sędziów. Sam Sąd niemiecki przecież ma wątpliwości w tej sprawie.

Ale nie dla TSUE. Co wolno Niemcowi, to nie Tobie Polaku.  Odpowiedź TSUE:

 „Okoliczność ta nie może jednak sama w sobie prowadzić do powzięcia wątpliwości co do niezawisłości sądu odsyłającego. Niezawisłość sądu krajowego powinna bowiem, również pod kątem warunków, w jakich dochodzi do mianowania jego członków, być oceniana z uwzględnieniem wszystkich istotnych czynników. (…)”.

I dalej: „W tych okolicznościach Verwaltungsgericht Wiesbaden (sąd administracyjny w Wiesbaden) należy w niniejszej sprawie uznać za 'sąd’ w rozumieniu art. 267 TFUE. Z powyższego wynika, że wniosek o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym jest dopuszczalny”. 

To tyle, jeśli ktoś nie wie jeszcze, o co chodzi w młotkowaniu Polski przez TSUE i jak bardzo europejski organ sądowy jest sprawiedliwy.