Nieco ponad tydzień temu, 19 września, opinię publiczną obiegła informacja o umorzeniu postępowania w sprawie tzw. polskiego wątku afery korupcyjnej dotyczącej Sławomira Nowaka. W akcie oskarżenia, wniesionym przez prokuraturę do sądu już w 2022 roku, byłemu ministrowi transportu, budownictwa i gospodarki morskiej w drugim rządzie Donalda Tuska zarzucono przyjmowanie łapówek w zamian za załatwienie intratnych stanowisk w spółkach Skarbu Państwa.
Umorzenie, co istotne, odbyło się w ramach tak zwanego posiedzenia wstępnego, przed przeprowadzeniem rozprawy głównej. Jako jego powód wskazano oczywisty brak faktycznych podstaw oskarżenia. W praktyce polegało to na tym, że na samym początku posiedzenia wnioski o umorzenie z powyższej przesłanki zostały złożone przez obrońców oskarżonych i samych oskarżonych, natomiast prokurator biorący udział w posiedzeniu miał, według oficjalnego komunikatu Prokuratury Okręgowej w Warszawie, stwierdzić, że nie oponuje wobec ich uwzględnienia. W komunikacie zastrzeżono, że:
Po uzyskaniu z Sądu pisemnego uzasadnienia postanowienia o umorzeniu postępowania zostanie dokonana jego analiza i ocena pod kątem jego zasadności. Na postanowienie to przysługuje zażalenie.
Z ustaleń medialnych wynika jednak, że prokurator nie tylko nie oponował wobec wniosku o umorzenie, ale wręcz zapowiedział, że nie zamierza zaskarżać ewentualnego postanowienia o umorzeniu. Tym samym zawarta w komunikacie informacja o planowanej przez prokuraturę analizie uzasadnienia tego postanowienia stanowiłaby typowy przykład informacji wprowadzającej odbiorców w błąd.
Należy w tym miejscu również zaznaczyć, że prokurator obecna na posiedzeniu, została wyznaczona do prowadzenia sprawy raptem kilka miesięcy temu, jeszcze przez Ministra Sprawiedliwości Adama Bodnara, kiedy to od sprawy został odsunięty prokurator, który zajmował się nią wcześniej, od samego jej początku. Na marginesie można podkreślić również daleko idącą przewlekłość pracy sądu, który nie spieszył się z rozpoznaniem sprawy, wniesionej do niego już, jak wskazano wyżej, w 2022 r.
Tymczasem dziś (30 września), opinii publicznej zostały podane nowe szczegóły budzące jeszcze większe wątpliwości co do ewidentnej niespójności działań prokuratury. Jak wynika z doniesień medialnych, ujęte w akcie oskarżenia zarzuty opierały się w dużej mierze na zeznaniach Jacka P., byłego przyjaciela Ministra Nowaka. Jacek P. postanowił skorzystać z instytucji tak zwanego małego świadka koronnego, o której mowa w art. 60 § 3. Kodeksu karnego:
Na wniosek prokuratora sąd stosuje nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet może warunkowo zawiesić jej wykonanie w stosunku do sprawcy współdziałającego z innymi osobami w popełnieniu przestępstwa, jeżeli ujawni on wobec organu powołanego do ścigania przestępstw informacje dotyczące osób uczestniczących w popełnieniu przestępstwa oraz istotne okoliczności jego popełnienia.
Jacek P. dobrowolnie poddał się karze i we wrześniu 2022 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał go na karę pozbawienia wolności w warunkowym zawieszeniu. Oznacza to, że tak prokurator, jak i sąd, musiały uznać jego zeznania dotyczące osób uczestniczących w popełnieniu przestępstwa oraz istotnych okoliczności jego popełnienia za wiarygodne.
Tymczasem w odniesieniu do postępowania wobec Sławomira Nowaka ocena tychże zeznań, dokonana tak przez sąd, jak i przez prokuraturę, zmieniała się nagle o 180 stopni. Jest to tym bardziej niezrozumiałe, zważywszy na fakt, że – jak pośrednio wynika z przywołanego na wstępie komunikatu Prokuratury Okręgowej, a bezpośrednio z wypowiedzi jej rzecznika w przywołanych wyżej doniesieniach medialnych – zeznania Jacka P. wciąż są traktowane jako istotny dowód w sprawie tzw. wątku ukraińskiego, wydzielonego do osobnego postępowania, dotyczącego korupcji, jakiej Sławomir Nowak miał się dopuszczać w latach 2016–2019 jako p.o. prezesa Państwowej Agencji Dróg Samochodowych Ukrainy (Ukrawtodor).
Co również wymowne, na pytania dziennikarzy o powód nagłej zmiany stanowiska prokuratury, jej Rzecznik wskazał, że miało to być spowodowane analizą akt sprawy dokonaną przez prokurator Małgorzatę Ceregrą-Dmoch, przeprowadzoną pomiędzy 28 stycznia 2025 r. a 3 kwietnia 2025 r. Na pytanie, co jednak konkretnie miałoby wynikać z tej analizy, Rzecznik nie udzielił odpowiedzi. W świetle powyższych informacji rodzi się pytanie, dlaczego w takim razie prokuratura nie zdecydowała się na cofnięcie aktu oskarżenia między kwietniem a wrześniem bieżącego roku, tylko czekała na wniosek obrońców, który następnie milcząco poparła.
Pikanterii całej sprawie niewątpliwie dodaje fakt, że biorąca udział w niedawnym posiedzeniu sądu prokurator Małgorzata Ceregra-Dmoch jest wiceprezesem stowarzyszenia Lex Super Omnia, otwarcie wspierającego rząd w jego walce o „przywracanie praworządności”.
Powyższa sytuacja dobitnie pokazuje, jakie są praktyczne skutki nielegalnego przejęcia prokuratury przez obecną władzę – z jednej strony torpedowane są działania dotyczące osób związanych z obecną większością rządzącą, a z drugiej możliwość obrony swoich praw przez zwykłych obywateli stała się poważnie ograniczona.
Źródło ilustracji: Adobe Stock.