Na witrynie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości opublikowany został komunikat informujący o tym, że: Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar odwołał dziś (4 kwietnia) sędziego Sądu Apelacyjnego w Warszawie Przemysława Radzika z funkcji Zastępcy Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych.
Rodzą się jednak poważne wątpliwości, czy powyższe działanie Ministra może wywoływać jakiekolwiek skutki prawne. Jak słusznie w swoim oświadczeniu wskazali przedstawiciele stowarzyszenia „Prawnicy dla Polski”, Prawo o ustroju sądów powszechnych nie przyznaje Ministrowi Sprawiedliwości kompetencji do odwołania Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych ani jego zastępcy. Art. 112 § 3 ustawy przewiduje jedynie, że Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych oraz dwóch Zastępców Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych powołuje Minister Sprawiedliwości na czteroletnią kadencję, natomiast milczy na temat odwoływania. Wydaje się zresztą, że brak możliwości odwołania Rzeczników Dyscyplinarnych nie stanowi przeoczenia ustawodawcy, ale raczej jest celową decyzją gwarantującą poszanowanie konstytucyjnej (art. 178 ust. 1) zasady niezawisłości sędziowskiej. Rzecznik Dyscyplinarny jest wszak tym podmiotem, który wszczyna postępowania dyscyplinarne wobec sędziów, będące z kolei jedyną procedurą umożliwiającą usunięcie sędziego z zajmowanej funkcji lub nawet złożenie go z urzędu.
Co warte odnotowania, Ministerstwo Sprawiedliwości również zdaje sobie sprawę z faktu, że Minister nie posiada podstawy prawnej do odwołania Zastępcy Rzecznika. Przyznało się do tego wprost w treści komunikatu (na co zwrócił uwagę sędzia Konrad Wytrykowski):
Ministerstwo Sprawiedliwości podważa obecne rozumienie kadencyjności Rzecznika Dyscyplinarnego i jego zastępców, ponieważ przepisy ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych nie przewidują żadnej możliwości wcześniejszego zakończenia ich kadencji, nawet w przypadku poważnych zarzutów, przestępstwa czy utraty nieskazitelności charakteru. W ocenie Ministerstwa mamy do czynienia z luką prawną, która narusza zasady państwa prawa i konstytucyjne standardy. Dlatego przepis art. 112 ustawy o ustroju sądów powszechnych powinien być interpretowany w ten sposób, że Minister Sprawiedliwości – jako organ powołujący – ma również kompetencję do odwołania tych osób, gdy zachodzi ku temu ważna przyczyna.
Rozumowanie ministra Bodnara jest jednak rażąco sprzeczne z polskim porządkiem konstytucyjnym, który wymaga, by organy władzy działały tylko na podstawie i w granicach prawa (art. 2 Konstytucji). Oznacza to, że niedopuszczalne jest domniemywanie kompetencji, które nie zostały danemu organowi wprost przyznane w ustawie.
Tym samym czyn ministra Bodnara może rodzić odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu za naruszenie Konstytucji.
Całą tę sytuację bardzo trafnie podsumował Doktor Bartosz Lewandowski:
To trochę tak jakby pan premier Donald Tusk wysłał do Prezydenta Andrzeja Dudy pismo, że jest odwołany, bo jego zdaniem kadencyjność pana prezydenta w okresie „demokracji walczącej” trwa 4 lata, a nie 5 i nie pełni on już urzędu, a teraz jego obowiązki przejmuje Marszałek Szymon Hołownia.
Działanie bez podstawy prawnej najwyraźniej weszło już do stałego repertuaru środków, podejmowanych przez obecnego Ministra Sprawiedliwości rzekomo w celu „przywracania praworządności”, a w istocie będących jej radykalnym zaprzeczeniem.
Źródło ilustracji: Adobe Stock.