Pisaliśmy już na łamach Obserwatora Praworządności o tym, jak obecny rząd uniemożliwia od początku zeszłego roku dziennikarzom Telewizji Republika udział w konferencjach prasowych. W sprawie interweniował między innymi Rzecznik Praw Obywatelskich, który wskazał, że działanie rządu może naruszać art. 54 Konstytucji, w myśl którego każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, natomiast cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane, jak również art. 14 Konstytucji, zgodnie z którym Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu.
Powyższe działania rządu stały się również kanwą wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, który w sprawie cywilnej z powództwa Telewizji o naruszenie dóbr osobistych, nakazał byłemu Ministrowi Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Bartłomiejowi Sienkiewiczowi złożenie przeprosin. Na tym się jednak sprawa nie kończy i wydaje się, że równolegle do wyroku sądu cywilnego, może również znaleźć swój finał w sądzie karnym.
Oto na początku tego tygodnia Telewizja Republika ogłosiła, że 5 czerwca 2025 r. kolejny sąd wydał orzeczenie zgodne z jej wnioskiem. Dotyczyło ono następującej kwestii: jeszcze w zeszłym roku Telewizja zwróciła się do prokuratury z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienie przestępstwa, o którym mowa w art. 44 Prawa prasowego, czyli utrudniania lub tłumienia krytyki prasowej (grozi za nie kara grzywny albo ograniczenia wolności). Prokuratura 30 grudnia 2024 r. odmówiła jednak wszczęcia śledztwa w sprawie, powołując się na brak znamion czynu zabronionego.
Sąd Okręgowy w Warszawie (VIII Wydział Karny) nie podzielił jednak stanowiska Prokuratury, stwierdzając, że:
decyzja o odmowie wszczęcia postępowania była co najmniej przedwczesna.
Innymi słowy sąd stwierdził, że Prokuratura nie zbadała należycie, a właściwie to w ogóle nie zbadała okoliczności sprawy, w związku z czym nie była w stanie stwierdzić, czy doszło do wypełnienia znamion czynu zabronionego, czy też nie. W szczególności sąd podkreślił, że jedyną czynnością przeprowadzoną przez Prokuraturę było zwrócenie się do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z zapytaniem, czy dziennikarze Telewizji Republika przesłali wnioski o udzielenie akredytacji do uczestniczenia w konferencjach prasowych, na które nie zostali wpuszczeni. Z akt sprawy wynika jednak, że Prokuratura postanowiła o odmowie wszczęcia śledztwa, mimo iż nie otrzymała odpowiedzi na powyższe zapytanie.
W opinii sądu Prokuratura powinna była ponowić to zapytanie i następnie ustalić, jeśli Telewizja faktycznie zwróciła się z wnioskiem o akredytację, to jaka decyzja została udzielona w tej sprawie i z jakich przyczyn. Ponieważ zaś Prokuratura nie ustaliła żadnej z powyższych kwestii, to sąd stwierdził, że nie miał innego wyjścia, jak uchylić decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa i tym samym zobowiązać Prokuraturę do jego podjęcia i ustalenia wszystkich okoliczności faktycznych, istotnych w sprawie. Od decyzji sądu nie przysługuje środek odwoławczy.
Oczywiście postanowienie sądu nie rozstrzyga w żaden sposób tego, czy faktycznie doszło do przestępstwa tłumienia krytyki prasowej. Niemniej prokuratura będzie musiała teraz potraktować zawiadomienie Telewizji Republika na poważnie i zrobić to, co powinna była zrobić od początku – zbadać wszelkie okoliczności.
Powyższa sprawa może zostać również uznana za symptomatyczną nie tylko, jeśli chodzi o dążenie przez obecny rząd do ograniczenia swobody debaty publicznej poprzez utrudnienie działalności mediów krytycznych wobec tego rządu, ale również, jeśli chodzi o upolitycznienie Prokuratury. Działanie tejże, polegające na jak najszybszym zbyciu poszkodowanego, wskazującego na potencjalne nadużycia ze strony rządu, należy uznać za wielce wymowne.
Źródło ilustracji: Adobe Stock.