Tuż po zakończeniu I tury wyborów prezydenckich, 19 maja 2025 r., Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) wydała Oświadczenie o wstępnych ustaleniach i wnioskach Międzynarodowej Misji Obserwacji Wyborów. W przekazach medialnych, w ślad za komunikatem Polskiej Agencji Prasowej, wnioski OBWE zostały określone słowami „Wybory w Polsce demokratyczne, ale z zastrzeżeniami”.
W konsultacjach prowadzonych przez Misję Obserwacyjną udział wzięli również przedstawiciele Ordo Iuris – spotkanie w tym zakresie odbyło się 7 maja 2025 r.
Wczoraj w siedzibie @OrdoIuris wraz z @W_Przebierala wzięliśmy udział w spotkaniu z Misją OBWE (@OSCE) poświęconą obserwowaniu wyborów prezydenckich w Polsce.
— Jędrzej ZS Jabłoński (@jzsjablonski) May 8, 2025
Wspomnieliśmy o różnych nieprawidłowościach i obawach, związanych z przebiegiem kampanii wyborczej i samych wyborów.… pic.twitter.com/pMcXsF58CN
Wszystkie wątki, podniesione przez przedstawicieli Instytutu, zostały w zasadzie zaadresowane w oświadczeniu OBWE. Szczegółowa jego analiza każe jednak zadać pytanie o zasadność rozłożenia akcentów.
Co szczególnie widoczne, licznym poważnym naruszeniom praworządności, omawianym w ostatnim czasie szczegółowo na naszym portalu, OBWE poświęciła bardzo mało miejsca, lub w ogóle ich nie dostrzegła. Przede wszystkim w raporcie w ogóle nie wspomniano o dezinformacji, jakiej tuż przed wyborami dopuściła się Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa – Państwowy Instytut Badawczy (w skrócie NASK), w temacie „spotów profrekwencyjnych”, zachęcających do głosowania na Rafała Trzaskowskiego. O NASK wspomniano w oświadczeniu wyłącznie pozytywnie, wskazując na jej rolę w odparciu „cyberataków” inspirowanych między innymi przez Federację Rosyjską, jakie miały mieć miejsce przed wyborami:
Władze wdrożyły szereg mechanizmów mających na celu wykrywanie, zapobieganie i ochronę infrastruktury wyborczej i kampanii przed ingerencją z zewnątrz, dezinformacją i cyberatakami, włączając w to działania uświadamiające i szkoleniowe. […] Chociaż próby cyberataków i kampanie dezinformacyjne, z których wiele, zdaniem stosownych polskich instytucji, powiązanych jest z Federacją Rosyjską, nasiliły się w miarę zbliżania się terminu wyborów, według doniesień zostały one na czas wykryte i odparte, co ograniczyło ich szerszy wpływ. Krajowa społeczność ekspertów stwierdziła, że cyfrowe działania dezinformacyjne i ingerencje wyborcze, które według szacunków miały swoje źródło głównie w Polsce, stosowały taktykę polegającą na umacnianiu istniejących treści polaryzujących w celu pogłębienia podziałów społecznych i zmniejszenia zaufania do instytucji publicznych [s. 13-14 oświadczenia].
O samych zaś „kampaniach profrekwencyjnych”, jako o prowadzeniu przez strony trzecie agitacji na rzecz lub przeciwko poszczególnym kandydatom, w sposób podważający przejrzystość finansowania kampanii, istotnie wspomniano w oświadczeniu, zarazem jednak przyrównano je do niszowej, zupełnie nieobecnej w debacie publicznej, a z drugiej strony oddolnej akcji „Katolicy z Karolem Nawrockim”. Nie wspomniano przy tym w ogóle o poważnych wątpliwościach dotyczących tego, kto faktycznie finansował te kampanie oraz jaki był w nich udział podmiotów zagranicznych, silnie powiązanych ze środowiskami politycznymi węgierskiej opozycji i amerykańskiej Partii Demokratycznej (te dwa ostatnie wątki zostały rozwinięte przez dziennikarzy Wirtualnej Polski w kolejnym tekście na ten temat, opublikowanym 22 maja 2025 r.).
Również kwestia udziału Telewizji Polskiej w „debacie przedwyborczej w Końskich”, w ramach której doszło do poważnych naruszeń Kodeksu wyborczego, nie została należycie naświetlona, lecz skwitowano ją jedynie stwierdzeniem, że:
Udział wybranych nadawców prywatnych w organizacji debaty wraz z TVP, w połączeniu z wykluczeniem innych mediów oraz prowadzenie przez TVP przygotowań wydarzenia wyborczego zorganizowanego przez jednego z kandydatów wzbudziło obawy niektórych zainteresowanych stron, między innymi przewodniczącego KRRiT. [s. 19 oświadczenia].
Ogólnie rzecz biorąc, stronniczość Telewizji Publicznej została w oświadczeniu wymieniona jednym tchem obok stronniczości mediów prywatnych, mimo iż obie te grupy podmiotów różnią się w dość istotny sposób co do spoczywających na nich obowiązków. Co więcej, w oświadczeniu odnotowano wręcz, że:
„większość rozmówców Misji IEOM przyznaje, że w ciągu ostatniego roku nastąpiła poprawa sytuacji w zakresie wolności mediów” [s. 17 oświadczenia].
Sugerowano tam również upolitycznienie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, mimo iż sposób wyboru jej składu, zdefiniowany zresztą w istotnej mierze w art. 214 ust. 1 Konstytucji, nie zmienił się od 2005 roku. Z drugiej jednak strony wątpliwości co do okoliczności przejęcia Mediów Publicznych przez obecny rząd zostały odnotowane:
Zarządy mediów publicznych, Telewizji Polskiej (TVP), Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej (PAP), zostały zastąpione wkrótce po zmianie rządu w grudniu 2023 r. w procesie, który odbiegał od wymaganych prawem procedur. Następcze zawieszenie finansowania mediów publicznych przez regulatora mediów i prezydenta zbiegło się w czasie z postawieniem mediów publicznych w stan likwidacji, aby umożliwić bezpośrednie i doraźne finansowanie rządowe. To, w połączeniu z niewystarczającymi zabezpieczeniami przed ingerencją polityczną w decyzje redakcyjne i mechanizm alokacji środków finansowych, podważyło ich niezależność redakcyjną i stabilność finansową [s. 18 oświadczenia].
Wspomniano również, aczkolwiek tylko w przypisie, o niedopuszczaniu dziennikarzy konserwatywnych mediów prywatnych do konferencji prasowych rządu:
TV Republika poinformowała Misję ODIHR LEOM o kilku przypadkach uniemożliwienia jej dziennikarzom relacjonowania wydarzeń organizowanych przez premiera, a także kilku wydarzeń wyborczych zorganizowanych przez pana Trzaskowskiego [przypis nr 91, s. 20].
Z kolei w odniesieniu do podważania statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, wspomniano jedynie, że:
Kontrowersje [dotyczące izby] doprowadziły do zmniejszenia zaufania publicznego do wymiaru sprawiedliwości, co może wpłynąć na odbiór wszelkich decyzji podejmowanych przez tę izbę [s. 4 oświadczenia].
Zasugerowano przy tym, że zawetowanie przez Prezydenta ustawy, która przenosiłaby uprawnienia do stwierdzania ważności wyborów z tej izby na 15 sędziów Sądu Najwyższego z najdłuższym stażem, również przyczyniło się do „spadku zaufania społeczeństwa do wymiaru sprawiedliwości” [s. 21 oświadczenia]. Nie wspomniano przy tym, że ustawa ta czyniłaby właściwymi w tej sprawie sędziów, z których zdecydowana większość weszła do stanu sędziowskiego jeszcze w okresie komunistycznych rządów Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej – trudno więc oczekiwać, by okoliczności ich powołania czyniły ich bardziej niezawisłymi niż sędziów powołanych od 2018 r. Nie wspomniano również o stanowisku Rzecznika Praw Obywatelskich, który podkreślił, że skoro obecna władza nie kwestionowała w podobny sposób uprawnienia tej izby do orzekania o ważności korzystnych dla tej władzy wyborów parlamentarnych w 2023 r., to nie powinna tego robić również i teraz.
W oświadczeniu wskazano natomiast na wątpliwości dotyczące pozbawienia Prawa i Sprawiedliwości subwencji wyborczej:
W 2024 r. partia PiS została ukarana przez PKW poprzez zmniejszenie finansowania z budżetu państwa o 40%.63 Chociaż deklarowanym celem PKW było ukaranie domniemanego niewłaściwego wykorzystania środków publicznych podczas wyborów parlamentarnych w 2023 r., decyzja ta została odebrana przez niektórych rozmówców Misji IEOM jako motywowana politycznie. [s. 15 oświadczenia]
Sąd Najwyższy uwzględnił odwołanie partii PiS, przyznając jej prawo do pełnego finansowania. PKW i Minister Finansów nie zastosowali się do orzeczenia sądu, powołując się na wątpliwości co do legalności jego powołania. Premier Tusk napisał na swoim oficjalnym koncie X: „Pieniędzy nie ma i nie będzie”. Rozmówcy Misji LEOM ODIHR zauważyli, że po raz pierwszy partia została ukarana za zaangażowanie instytucji publicznych w kampanię wyborczą, a finansowanie ze środków publicznych zostało zmniejszone przed wydaniem orzeczenia przez Sąd Najwyższy w tej sprawie. [przypis 62, s. 15]
Żadna jednak z przywołanych wyżej kwestii (oprócz, co wymowne, podkreślenia wątpliwości co do statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN) nie została jednak przywołana w krótkim komunikacie prasowym, na kanwie którego został przygotowany przywołany na wstępie komunikat PAP, którego tezy były potem powtarzane przez pozostałe media. Zamiast tego na pierwszy plan zostały wysunięte kwestie nie odnoszące się w ogóle stricte do procesu wyborczego, lecz świadczące raczej o ideologicznej agendzie OBWE. Przykładowo w krótkim komunikacie znalazła się teza o niskim udziale kobiet w życiu politycznym, czego dowodem miałoby być to, że wśród 13 osób ubiegających się o urząd głowy państwa znalazły się zaledwie dwie kandydatki. Wątek ten został zresztą rozwinięty również w oświadczeniu, gdzie jako poważny zarzut podniesiono to, że:
Wbrew międzynarodowym standardom i wcześniejszym zaleceniom ODIHR, nie istnieją żadne przepisy dotyczące parytetu płci na jakimkolwiek szczeblu administracji wyborczej, nie gromadzi się też takich danych. Wszyscy obecni członkowie PKW to mężczyźni, jak również niedawno mianowany szef KBW [s. 6-7 oświadczenia].
– najwyraźniej uznając za niewystarczające to, że żaden przepis prawny nie ogranicza kobietom dostępu do tych funkcji.
Co więcej, w krótkim komunikacie OBWE zdaje się wręcz próbować narzucić sposób prowadzenia debaty publicznej w Polsce. Szefowa misji obserwacyjnej, Dunja Mijatović, jako „niepokojące” uznała „przekazy niektórych kandydatów, wymierzone w migrantów, społeczność LGBTI oraz grupy etniczne i religijne – szczególnie akcenty ksenofobiczne i antyukraińskie”. Ten wątek również został rozwinięty w oświadczeniu, gdzie (na s. 11-12) dość wyraźnie zasugerowano krytyczną ocenę decyzji prezydenta o skierowaniu do Trybunału Konstytucyjnego tak zwanej ustawy o mowie nienawiści, najwyraźniej nie dostrzegając tego, że stanowi ona poważne zagrożenie dla wolności słowa.
Podsumowując – większość istotnych naruszeń, do jakich doszło w toku kampanii wyborczych, a o których informowaliśmy, została przytoczona przez OBWE w jej oświadczeniu. Zarazem jednak większość z tych zagadnień nie została należycie naświetlona lub wręcz osadzona w kontekście, który sugeruje mniejszą ich wagę, niż rzeczywista.
Największe obawy powinny natomiast budzić te fragmenty stanowiska OBWE, w których dość wyraźnie sugeruje się, że zagadnienia takie jak zagrożenia związane z masową imigracją czy też ochrona konstytucyjnej tożsamości małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny i związana z tym tradycyjna ocena moralna homoseksualnego stylu życia, powinny zostać wyeliminowane z debaty publicznej, w tym również za pomocą penalizacji tzw. mowy nienawiści.
Źródło ilustracji: Wikipedia.